czwartek, 25 listopada 2010

Koniec. I kropka.

10 września miał być końcem, jednak końcem nie był.

Wszystko wróciło. Miejsca, ludzie, momenty.
Opublikowane tu teksty i obrazy przypominają, że praktyki nie były snem. 
To zdarzyło się naprawdę.

Dlaczego wspomnienia wróciły właśnie dzisiaj?

Bo dzisiaj odbyła się gala kończąca III edycję programu "Citi helps students, students help locally". 
Były miłe spotkania - z Kasią i Panem Piotrem z ŻFR.
Był pokaz filmu z tegorocznej edycji praktyk... 

Wszystko wróciło. Tęsknota też.


A i bym zapomniała... było tez rozstrzygnięcie konkursu na najlepszy reportaż z praktyk lokalnych.

Właśnie, a propo konkursu... mój blog dostał nagrodę "za najlepszy reportaż z praktyk studenckich"!


Tak, dzisiejsze popołudnie niewątpliwie było mieszanką: tęsknoty, miłych wspomnień, radości z głównej nagrody i żalem, że to już naprawdę koniec. 


Dzięki Citi.
Dzięki Akademio.

Trzymam kciuki za następne pokolenia "Citi-helper-ów"!






poniedziałek, 13 września 2010

P.S.

Z Żywcem koniec Stop

Z blogiem też Stop

Może jeszcze wrócę Stop

Ale tylko na moment Stop

Dziękuję

Tak po prostu.


Dziękuję wszystkim, którzy spowodowali, że praktyki w Żywieckiej Fundacji Rozwoju były niezapomnianym doświadczeniem:

  • Dziękuje Kasi - drugiej Citi helperce, która była cały czas obok. Za wspólne śniadania, kawy i herbaty. Za rosół i spaghetti.  Za zdjęcia w Bielsku i nad Jeziorem Żywieckim. Za spacery do miasta. Za sugestie i spory. Za szkolenie i czekoladki. Dzięki że byłaś - i mam nadzieję dalej będziesz. 


    • Dziękuje ekipie ŻFR - Gabi, Ani, Paulinie, Marysi i Panu Piotrkowi za niesamowitą atmosferę. Za poranną kawę. Za odpowiedzi na wszystkie pytania. Cierpliwość. Uśmiech. Dobre słowo. Zaangażowanie. Za pokazanie, że można i że warto działać - i że chcieć to znaczy móc. Dziękuje za Mikołaja, wojnę domową i Katowice. Za ekologiczne filmy, za te wszystkie dowcipy. Dzięki że byliście - mam nadzieję, że dalej będziecie!


      • Dziękuje ekipie Biura Porad Prawnych i Obywatelskich za zorganizowanie pracy przez ostatnie kilka dni i za odkrycie miłości do Excela.
      • Dziękuje Akademii Rozwoju Filantropii i Citi Handlowy za możliwość uczestniczenia w programie. To było niesamowite doświadczenie. 









      Dziękuję Wam to wszystko! 
      Jesteście niesamowici!


      P.S. Tylko róbcie dłuższe te praktyki :)

      Czas wracać


      W sobotę 11 września zakończyło się "coś".
      Jeszcze tylko drobne zakupy, kawa i pączek w cukierni i...

      Z nowym doświadczeniem.
      Z nowymi umiejętnościami.
      Z mnóstwem cudownych zdjęć.
      Z jeszcze większą ilością niezapomnianych wspomnień.
      Z nowymi znajomymi na FB.
      Z walizką bez kółka.
      Z Kasią ze skręconą kostką.

      Wyruszyłam w podróż powrotną.
      Żywiec - Katowice - Warszawa - Kobyłka

      Czas wracać do domu.
      Czekają.








      Żywiec



      Można nie wiedzieć, gdzie leży Żywiec.
      Można nie wiedzieć, ile ma mieszkańców.
      Można nie wiedzieć, że jest tam jezioro.
      Można nie wiedzieć, że kiedyś mieszkało tam bardzo wielu Żydów.

      Tego wszystkiego można nie wiedzieć, ale na pewno każdy wie, że w Żywcu jest Browar.

      Przed przyjazdem znajomy, który tu był powiedział, że koniecznie muszę się tam wybrać - organizowane są wycieczki po muzeum browaru. Po wycieczce jest degustacja i prezent w postaci szklanki.

      Być jednak w Żywcu i nie być w Browarze, to grzech - my tego grzechu nie popełniłyśmy.

      Muzeum ciekawe - nowe, podzielone na epoki, z wieloma ciekawymi eksponatami, rekwizytami i zdjęciami. W muzeum można dotykać, rozmawiać i fotografować. A do tego słuchać pasjonujących opowieści na tematu losów Browaru.

      Szkoda, że wybrałyśmy się tam, tak późno.





























      Przed. W trakcie. Po.



      Nadzieja.
      To uczucie towarzyszy mi zawsze gdy coś zaczynam.
      Nadzieja, że tym razem czegoś się nauczę. Że może w jakiś sposób wykorzystam zdobywaną przez lata wiedzę.

      Czasami jest rozczarowanie, bo praca wygląda nie tak jak powinna - zamiast wzbogacającego doświadczenia jest monotonne siedzenie za biurkiem, odbieranie telefonów i otwieranie drzwi, kiedy przyjdzie kurier. Od czasu do czasu uczestniczenie w spotkaniach, które tak naprawdę nic nie wnoszą. 
      Tak było w HRAA - spędziłam 4 miesiące w biurze nie robiąc praktycznie nic.

      Przed kolejnymi praktykami - w ŻFR płomień nadziei został rozpalony ponownie. Pięknie opisana idea wykorzystywania wiedzy w praktyce, czy sprawdzenia się została umieszczona na stronie praktyk lokalnych
      Pisać można wiele - z HRAA przed praktykami dostałam listę przyszłych obowiązków - po przyjeździe do Turcji okazało się jednak, że została ona stworzona tylko i wyłącznie na potrzeby ambasady, kiedy starałam się o wizę. 

      Ci co czytali mojego bloga wiedzą, co robiłam w czasie praktyk lokalnych. Wiedzą, że nie było to siedzenie w biurze i odbieranie telefonów. Wiedzą, że nie było to odbieranie listów. Tak - kawę robiłam kilka razy, ale to nie umniejsza wagi tego, czego w ŻFR się nauczyłam, bo oprócz kawy, było:

      • pisanie streszczeń wniosków,
      • tworzenie regulaminów konkursów w ramach programu "Żywiec bez czadu",
      • przygotowanie spotkania Lokalnej Komisji Grantowej,
      • sporządzenie protokołu z posiedzenia Komisji,
      • wprowadzenie wyników i sporządzenie raportu ankiet ewaluacyjnych z Biura Porad Prawnych i Obywatelskich,
      • wprowadzenie do komputera notatek wewnętrznych ww. Biura i opracowanie wyników - czyli pogrupowanie wszystkiego, zrobienie wykresów itp.,
      • przygotowanie i poprowadzenie szkolenie nt. promocji projektów społecznych w mediach,
      • pomoc w przygotowywaniu dokumentów (umów, materiałów promocyjnych) i spotkania dla grantobiorców "Działaj Lokalnie VII" ,
      • uczestnictwo w spotkaniu partnerstwa "Żywiec bez czadu

      Jeżeli program praktyk lokalnych będzie kontynuowany i pojawi się osoba, która będzie miała wątpliwości, czy brać w nim udział - i przypadkowo trafi na mojego bloga - to mówię - warto aplikować. Warto jechać. 
      I to nie jest  nic nie znaczący frazes - są to słowa osoby, która praktyki lokalnej odbyła. Dobrowolnie - niczym nie przymuszona zdecydowała się na wyjazd do małego miasta, gdzie zdobyła wiedzę nie tylko na temat działania organizacji pozarządowej, ale również poznała wielu wspaniałych ludzi.

      Ta osoba to ja.
      Ta osoba wróciłam do Warszawy.
      Ta osoba czuję niedosyt. 

      Za krótkie te praktyki były. 

      \





      sobota, 11 września 2010

      Żywiec płacze, a ja z nim


      Po kilkunastu niesamowicie aktywnych dniach spędzonych w Żywcu i okolicach nadszedł TEN dzień.

      10 września.

      Ostatni dzień praktyk w Żywieckiej Fundacji Rozwoju.

      Koniec.
      Słowo, które kołatało się po głowie od samego rana. 
      Specjalnie odwlekałyśmy moment wyjścia z domu, bo wiedziałyśmy, że zaraz po przestąpieniu progu Fundacji czas zacznie biec jak szalony...

      Tu jeszcze poranny prysznic, tu ułożenie włosów, a i jeszcze wizyta w piekarni... Wszystko jakby dłuższe... W końcu jednak dotarłyśmy do Fundacji i zabrałyśmy się za kończenie zaczętych prac...

      Ja nanosiłam ostatnie - kosmetyczne zmiany w tworzonej przeze mnie bazie danych. Kasia w ramach gratisu dostała do napisania regulamin konkursu na wypracowanie. Jednak po tych 3 tygodniach nie było to już nic wielkiego - pisanie pierwszych trzech zajęło nam obu cały dzień. Kasia napisała czwarty w godzinę...

      Nie wiadomo kiedy nadeszło popołudnie...
      Już czas wychodzić, bo jeszcze czekała nas wizyta w Muzeum Browaru, ale tak tu dobrze, taka ciepła atmosfera, tacy niesamowici ludzie... - rozum mówił, że trzeba już iść, ale serce by zostało...

      Usłyszałyśmy na koniec wiele ciepłych snów. Ekipa ŻFR nie chciała się z nami rozstać - tak samo zresztą jak my z nią. A słowa Pana Piotra "Nie wyjeżdżajcie" spowodowały pierwszą tego dnia łzę w moim oku. 


      W ŻFR zostawiłyśmy po sobie uzupełnioną w zapas ketchupu lodówkę i figurkę, która w sklepie wyglądała jak przepiękna żyrafa, a po rozpakowaniu była chyba bardziej podobna do wielbłąda z niewymiarową szyją...

      Żal wyjeżdżać.